myśli błądzą na peryferiach wspomnień
tak niedawno temu w szpitalnych salach
zapadł wyrok i świat się przechylił
niebo zapadło
sale szpitalne siostry jak ptaki
pochylone głowy lekarzy
zapadła ciemność a dusza skulona strachem
ukryła się gdzieś w nieświadomości
obudzenie z letargu narkozy
kable kabelki rurki
błyskający monitor twarze za oknem
nie było bólu tylko ucisk serca
zjawiły się zjawy dudniła muzyka
wszystko skąpane jakby w oceanie
płynęli ludzie dorośli i dzieci
pralki lodówki rowery
a w tle gdzieś wyrastała wielka kula
z napisem – rak
muzyka dudniąca monotonna
tam tam tam tam
to nie był sen bo oczy otwarte
sala pełna dziwnych maszyn
które rodziły śmieszne laleczki
tańczące skaczące
siostry się zbiegły nad głową
pełną szaleństwa
ręce wyrwały rurki i igły
krew płynęła
potem związany jak kukła jak pajac
zapadłem w sen lub jawę
trzy dni trzy noce wtrącone
do otchłani
znów twarze za oknem smutne oczy
żałosne wspomnienia wrosły
w słoneczny upalny dzień
i ta muzyka która trwa